niedziela, 27 kwietnia 2008

Stop for the one. Love the one. It is so simple...

Stała wpatrzona w etykiety taśm klejących. Słyszała dookoła tysiące rozmów. Ludzie w potrzebie i bez potrzeby, kupujący za gotówkę i na kredyt. Stąpający powoli i biorący udział w wyścigu po promocje. Bohaterowie dramatów i sympatycy telenoweli. Odwróciła się, by odejść od regału. Znieruchomiała. Chciała coś powiedzieć, lecz przerwał jej pytaniem. Czy wie gdzie można znaleźć dział z oświetleniem. W prawej ręce, która trzęsła się trzymał przepaloną żarówkę. W lewej ściskał laskę i podpierał się na niej. Wątpiła czy przez okulary, które miał na nosie widział ją i półki dookoła. Musiał mieć więcej lat niż jej pradziadek. Opisała drogę i patrzyła za nim jak się oddala i znika za regałem. Poszła w kierunku działu z kwiatami. Dotykała płatki tulipanów. I wtedy go usłyszała.
Zza regałów wydobywał się słaby, zduszony odległością głos. Szeleściły gazety przeglądane przez panów i panie, huczały głośniki prosząc o uwagę, krzyczały dzieci ciągnące czyjeś rękawy, mamrotały myśli niemych przechodniów. A ona słyszała ciche „halo” powtarzane bez przerwy w innym dziale. Zajrzała przez szparę w ściance i zdumiała się. Stał po środku działu z naczyniami kuchennymi. Trzymał przepaloną żarówkę lekko w górze, laską podpierał się jak wcześniej. I mówił cały czas „halo” do tych, co śpiesząc się do nikąd go mijali. Podeszła i wsunęła rękę pod jego ramię. „Czy myśli pani, że uda się pani ją znaleźć? Poszukamy – odpowiedziała z trudem łapiąc oddech.

1 komentarz:

mgdbie pisze...

........och..
..chcę słyszeć, chcę odpowiadać