Cierpliwie czekając,
ufam.
Sama, nie sama,
bo z Nim.
Gdy innym zbyt daleko,
gdy jest im nie po drodze,
ścinam oczekiwania,
puszczam je.
Na nowo definiuję
słowa dla mnie ważne.
Powracam
tam, skąd przyszłam.
Z głową podniesioną do góry,
z oczami wpatrzonymi w chmury,
już nie odliczam,
nie ważę.
Gdy wszystko ulatuje
widzę kielich,
który Ci podano,
a Ty nie zawahałeś się.
W Tobie moja siła,
w Tobie moja moc.
Wydaje mi się, że niektóre okoliczności życia Pan Bóg dopuszcza po to, byśmy się znaleźli w totalnej zależności od innych. Czasem to chodzi o nas. Czasem o innych. A kiedy indziej i o nas i o innych. O to, byśmy z pokorą czekali na pomoc. O to, byśmy byli wdzięczni za najmniejszy jej wyraz. O to, byśmy nie zapominali kto jest naszą największą pomocą. O to, byśmy ufali, nawet gdy pozostajemy totalnie sami. Sami z bólem, sami ze swoją niemocą, sami ze sobą. Sami, nie sami. Bo z Nim. O to, byśmy swoje życie oddali bez wahania za innych, tak jak On uczynił to.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz