- Ja mam wiaderko i ty masz wiaderko
- Tak, to prawda
- Ja sypie piasek i ty sypiesz piasek
- Acha...?
- Ja robię babe i ty robisz babe... tyle, że... ja mam większe wiaderko, więc moja baba jest większa.
Odwracam się do dziewczynki w tym momencie, bo nie wytrzymuję napięcia i obawiam się kierunku, w którym idzie ten wywód, więc zadaję z uśmiechem pytanie: A czy jeśli ta baba jest większa, to znaczy, że jest lepsza?
Ciekawe, że my ludzie dorośli często też myślimy tak jak dzieci. Wydaje się nam, że są rzeczy wielkie, które możemy uczynić oraz rzeczy od nich większe, a przez to bardziej cenne. Sami sporządzamy w naszych sercach hierarchię, a potem dążymy do uczynienia w naszym życiu rzeczy największych. Dlatego łatwo poddajemy się myśleniu, które narzuca nam podział na rzeczy ważne i ważniejsze. Oczywiście wcale się do tego nie przyznajemy, zaprzeczamy przy każdej okazji, ale to nasze wybory i decyzje zdają się najbardziej potwierdzać lub zaprzeczać tą prawdę. Na przykład wolelibyśmy być uznanym prawnikiem niż panią w sklepie spożywczym, o której nikt nic nie wie. Wolelibyśmy być prezesem firmy niż jej odźwiernym. Chcielibyśmy, jeśli głosimy, aby tysiąc ludzi pojednało się z Bogiem a nie jeden. Dążymy do tego, aby nasza służba była znana przez wszystkich dookoła, bo to, co widać jest większe od tego, co w ukryciu. Oczywiście pragnienie wielkości jest wpisane przez Boga w nasze serce. Ale to nie ono jest tu problemem. Problemem jest nasze myślenie, które uznaje pewne rzeczy za nieważne, mimo tego, że z perspektywy Bożej często to właśnie one są najcenniejsze. Pan Bóg nie myśli tak jak my myślimy. Dla Niego rzeczy są ważne wcale nie z powodu ich wielkości. On uznaje jakąś rzecz za cenną tylko dlatego, że została wykonana przez kogoś kto jest cenny. A my jesteśmy dla Niego cenni. Więc wszystko, co czynimy, bez względu na to jak małe nam się to wydaje, jest dla Tatusia cenne. Cóż za pociecha i zachęta zarazem!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz