Siedzę sobie i zachwycam się tym zdarzeniem. Wiem, że nie tylko ja. Bo patrzenie na cud sprawia, że wiara w nas rośnie. Oglądam film w zwolnionym tempie śledząc każdy krok maszyny. Widzę jak się zbliża do ziemi, jak leci tuż nad nią by w końcu dotknąć jej swoim wielkim brzuchem. Widzę iskry, które szaleją tuż obok silników i wiem, że Ktoś nie pozwolił im spowodować wybuchu. Bezpieczne lądowanie. Awaryjne, lecz bezpieczne, bo nikomu nic się nie stało.
A złożyło się, że tego samego dnia przeczytałam w kalendarzu: "Pan Bóg nie obiecał nam bezpiecznego lotu, On obiecał nam bezpieczne lądowanie". Zbieg okoliczności? A może nie. Może czas zrozumieć, że bez względu na to jaki jest nasz lot, jak wiele niebezpieczeństw w sobie kryje i ile nas kosztuje, jedno jest pewne: Bóg obiecał nam bezpieczne lądowanie. Jak dobrze jest być Twoim dzieckiem Tatusiu. Z tobą wszytko jest możliwe.