piątek, 20 sierpnia 2010

Jestem, kim jestem

Tak sobie siedzę i myślę, ileż łatwiej nam jest w kościele gdy nie udajemy, nie staramy się być kimś kim nie jesteśmy, nie próbujemy udzielać poprawnych odpowiedzi,tylko jesteśmy jacy jesteśmy.
Pan Bóg wie, kim jestem. Wie też, kim nie jestem. Pan Bóg wie, co mi wychodzi. Wie też, w czym nawalam bez przerwy. Pan Bóg zna moją duszę na wylot. Zna wszystkie moje lęki i obawy. Wiem, że niektórzy z nas wyrzucili słowo lęk ze słownika chrześcijańskiego, bo ludziom bożym nie wolno się bać. Pan Bóg nienawidzi strachu, strach zabija wiarę, lęk najlepiej jak nie istnieje, a jeśli mimo tego co wiemy nadal istnieje, to najlepiej go zanegować. Wyprzeć. Za żadne skarby nie przyznawać się do lęku. Wiem co piszę, bo stosowałam. Zgodnie z zaleceniami. I co? Nie pomogło. Negowanie nie unicestwia.
Tak sobie siedzę i myślę, ileż normalniej i realniej jest gdy w kościele ludzie są ludźmi najpierw a dopiero potem chrześcijanami. Tacy nie muszą wdziewać peleryn, ani chować tego jacy są, bo wiedzą, że Bóg kocha to, co słabe. Są słabi. Są naturalni. Są sobą. Nie potrzebują równać do nikogo.
Myślę, że Ezechiel był takim człowiekiem. Bo gdyby nie był, to jaką odpowiedź udzieliłby Panu Bogu na pytanie: czy ożyją te kości? Może powiedziałby "tak, z pewnością ożyją". Albo może: "tak Panie, wierzę, że ożyją!". Nie, nie takiej odpowiedzi udzielił Ezechiel. On powiedział: "nie wiem Panie, ty wiesz"...
Siedzę sobie i myślę ile w swoim życiu udzielił "poprawnych" odpowiedzi, aby dojść do wniosku, że nie warto nic udawać ale warto mówić szczerze. I czy wiele go kosztowało by pośród tej doliny suchych kości, w ciemności i beznadziei powiedzieć Bogu, który wszystko może, w twarz: "nie wiem".
Czasem mocno identyfikuję się z Ezechielem. Staram się nie starać się udzielać "poprawnych" odpowiedzi. Nie udaję silnej. Jestem sobą. I mam odwagę powiedzieć, że się boję. Że trzęsę się jak galareta bo niebo się zmienia, widzę Jezusa chodzącego po wodzie i wiem, że czas abym wyszła z łodzi. Wiem, że zaraz mnie zawoła. Wiem, że czeka mnie przygoda. Ale boję się, jak nie wiem co. Czy wysiądę? Nie wiem. Panie Boże,ty wiesz. Walcz z moim lękiem. Wierzę, że ujrzę dobroć twoją Panie. Po raz kolejny.

Polecam się TWEJ modlitwie kochany ty, który to czytasz. Boję się!!!Boję się zmian,które przychodzą do mego życia. I dzielę się tym z tobą. Żebyś wiedział kim jestem. Słaba ASIA niesiona łaską TATUSIA.